Od 1990 roku przewodniczący nacjonalistycznej organizacji - Polska Wspólnota Narodowa. Prorosyjski działacz Międzynarodowego Komitetu Słowiańskiego i Soboru Wszechsłowiańskiego. W latach 90-tych zasłynął bojówkami skinów związanych z jego partią, którzy napadali m.in. na niemieckich turystów.
- Kwiecień 1990 - we Wrocławiu bojówkarze Polskiej Wspólnoty Narodowej-Polskiego Stronnictwa Narodowego dokonali napadu na miejscową galerię w trakcie jej uroczystego otwarcia. Jedna osoba ugodzona nożem trafiła do szpitala. Mimo rozpoznania napastników policja umorzyła śledztwo z powodu niewykrycia sprawców.
- Kwiecień 1994 – w Warszawie podczas procesu Bolesława Tejkowskiego, szefa Polskiej Wspólnoty Narodowej-Polskiego Stronnictwa Narodowego, nazi-skini pobili dziennikarkę, którą ich wódz uznał za reprezentantkę wrogiego Polsce kapitału.
- Listopad 1994 – we Wrocławiu odbył się legalny (!) wiec Polskiej Wspólnoty Narodowej-Polskiego Stronnictwa Narodowego, neofaszystowskiej partii Bolesława Tejkowskiego. W trakcie jego trwania doszło do palenia flag, skandowania faszystowskiego pozdrowienia (Sieg Heil) oraz haseł antysemickich. Manifestacja była ochraniana przez policję.
Studia Bernarda Tejkowskiego
W studenckiej młodości wspinaczkę po cudzych plecach rozpoczął jako działacz stalinowskiego Związku Młodzieży Polskiej - gdzie jako sprawny donosiciel szybko zaczął pełnić funkcje kierownicze. W ZMP pełnił funkcję przewodniczącego zarządu uczelnianego na Politechnice Krakowskiej. W jego najbliższym otoczeniu działali: Stefan i Andrzej Bratkowscy, Kryg, Ullman i Wollen. Cała ta grupa nie kamuflowała bynajmniej swojej "czerwoności". Sami siebie nazywali "klanem płonącego pomidora", chcieli być czerwoni w środku i na zewnątrz.
W nagrodę za trwanie przy komunistycznych ideałach po październikowym przełomie 1956 roku Bernard Tejkowski jako przedstawiciel "rewolucyjnych środowisk studenckich" został wybrany na sekretarza Komitetu Wojewódzkiego PZPR w Krakowie. Długo nie porządził w Krakowie, gdyż towarzysz Wiesław Bierut go nie zatwierdził, lecz mimo to w styczniowych wyborach do Sejmu w 1957 r. Bernard Tejkowski startował jako kandydat na posła z ramienia PZPR, ale z miejsca niemandatowego. Dlatego przepadł po wezwaniu tow. Wiesława do głosowania bez skreśleń.
Za udział w protestach studenckich po zamknięciu przez nowe władze młodzieżowego tygodnika "Po prostu" Bernard Tejkowski został usunięty z PZPR. "Benio" zasłużył się wówczas jako obrońca Józefa Cyrankiewicza. Na szczęście towarzysz Mateusz Ochs z KC PZPR załatwił mu wdzięczność Cyrankiewicza i mieszkanie w Warszawie na Hożej. Bernard Tejkowski ukończył studia na Politechnice w Krakowie, ale nie chciał pracować w zawodzie jako inżynier. To nie leżało w jego pokręconej naturze i ciągłym parciu do władzy choćby po trupach. Mając w prezencie od komunistycznej partii mieszkanie rozpoczął studia na Uniwersytecie Warszawskim, jednak z Uniwersytetu Warszawskiego został usunięty za współpracę z Jackiem Kuroniem i Karolem Modzelewskim przy dyskutowaniu tez ich "Manifestu Rewolucyjnego", wyprzedzającego "List Otwarty do PZPR". Tu znowu pokazał się jako dwulicowy agent SB, po ich uwięzieniu demonstrował z nimi solidarność i zbierał pieniądze na pomoc dla ich rodzin. Wtedy naraził się kolegom, przyjmując od Gajki Kuroniowej część przekazywanych jej pieniędzy. Podczas obchodów Millenium chrześcijaństwa w Polsce poszedł na całość (jak na SB-ka) - wbrew stanowisku "komandosów" z Adamem Michnikiem na czele, propagujących neutralność w sporze pomiędzy "czarnymi" a "czerwonymi" - wraz z kolegami z kółka "bogoojczyźnianego" brał udział w akcjach solidarności z Episkopatem, m.in. w manifestacji młodzieży katolickiej na Miodowej i Krakowskim Przedmieściu w Warszawie 26 czerwca 1966 r. W imieniu naszego środowiska złożył wizytę księdzu Prymasowi Stefanowi Wyszyńskiemu w Warszawie oraz kardynałowi Karolowi Wojtyle w Krakowie, co później podczas procesów marcowych uznał otwarcie za błąd.
Zmiana imienia – szukanie nowych metod żeby wypłynąć
W latach 60-tych pod wpływem lansowanych w ZSRR poglądów rosyjskich nacjonalistów usadowionych w KGB i Komsomole, zwalczających wiarę chrześcijańską i przeciwstawiających jej dawne pogańskie tradycje pogańskie, zmienił swe imię z Bernard na Bolesław. Kontakty z nacjonalistami rosyjskimi utrzymywał nadal jako wódz PSN-PWN, zapraszany przez nich do Moskwy również po upadku ZSRR. Tejkowski sam mówił: zmieniłem imię na pamiątkę króla Bolesława Śmiałego - i założył grupę "Światowid" o bardzo jednoznacznym nastawieniu antykatolickim. Powiązania polityczne tej grupy z sowieckim kierownictwem w Polsce nawet nie ukrywał. Tworzył kolejną tubę propagandową dla ZSRR. Jako tak bardzo wierny sługa radzieckiego rządu szybko został doceniony w Moskwie i przez wiele lat był wynagradzany za ślepe propagowanie idei sowieckich. Wynagrodzenie musiało być nie małe, bo przez wiele lat zatwardziale udawał, że rzeczywistość jest inna niż ją wszyscy widzą. Widać, że miał nadzieję na przejęcie polskiego rządu przez sowietów i że ktoś go za to odpowiednio wynagrodzi. Przypadek Tejkowskiego jest klinicznym przykładem wielostronnych działań agenturalnych, podgrzewanych na bardzo pikantnym sosie karierowiczostwa. Swoich zapędów, aby zrobić z Polski kolejną republiką radziecką zależną od Moskwy nigdy nie ukrywał. W liście do Giennadija Ziganowa Tejkowski napisał: "Wyrażamy nadzieję, ze Wasz i nasz program narodowy urzeczywistni Wspólnotę Słowiańską, stanowiącą wszechstronne przymierze gospodarcze, polityczne i wojskowe niepodległych Państw Słowiańskich".
Przez cala dekadę lat siedemdziesiątych, Tejkowski prowadził swoja neopogańską działalność, pracując na dobrze płatnym etacie Zarządu Głównego Towarzystwa Krzewienia Kultury Świeckiej. W roku 1981 zorganizował w Warszawie "zjazd", który powołał "Polski Związek Wspólnoty Narodowej", występując generalnie przeciwko NSZZ "Solidarność". Po wprowadzeniu stanu wojennego i do końca PZPR czynił najprzeróżniejsze umizgi i starania, aby uzyskać profity od komunistycznego rządu. 23 września 1988 Tejkowski napisał list do ministra Kiszczaka: "Ograniczony system wielopartyjny powinien gwarantować 51% udziału w Sejmie dla PZPR". W tych wszystkich wystąpieniach Tejkowskiego i jego hałaśliwych wygłupach antyżydowskich, chodzi o to i tylko o to, aby kompromitować formacje polityczne, które odwołują się do tradycji narodowych i szukać sposobów podlizania się wpływowym środowiskom.
Bolesław Tejkowski był w III RP przywódcą kanapowej organizacji Polskie Stronnictwo Narodowe - Polska Wspólnota Narodowa. Mamy podstawy sądzić, że w ten sposób kontynuował swe prace dla służb specjalnych PRL, zadomowionych w służbach specjalnych III RP, czyli PRL-bis. Wystarczy porównać jego bezkarność z smutnym losem Kazimierza Świtonia - w PRL założyciela Wolnych Związków Zawodowych na Górnym Śląsku, w III RP - obrońcy papieskiego krzyża na Żwirowisku koło dawnego obozu koncentracyjnego Auschwitz w Oświęcimiu. Temu nie wiodło się tak dobrze w III RP jak Bolesławowi Tejkowskiemu. Zaliczył i więzienie, aby tylko nie miał możliwości kontaktu z ojcem świętym Janem Pawłem II podczas Jego pielgrzymki do ojczyzny, i bicie - gdy bronił na Żwirowisku krzyża papieskiego przed zwolennikami poprawności politycznej. Bolesławowi Tejkowskiemu, otwarcie głoszącemu antysemickie hasła, cała jego działalność uchodziła na sucho. I to mimo skandalicznych akcji, przynoszących mu światowy rozgłos i służących wyłącznie kompromitowaniu Polski. A jacyś sekretni sponsorzy zapewniali mu i bezkarność, i pieniądze na jego działalność polityczną wśród skinów !
W trakcie antysemickiej kampanii, kierowanej przez gen. Mieczysława Moczara (Nikołaja Tichonowicza Diomkę) oraz gen. Wojciecha Jaruzelskiego, Tejkowski Bolesław poparł "narodowo-radykalną" frakcję PZPR, ale przez jednego z członków swej grupy - Leszka Kozyrę został oskarżony o to, iż jest kryptosyjonistą ukrywającym przed kolegami swe żydowskie pochodzenie. W roku 1969 zeznawał jako świadek oskarżenia na procesach marcowych, m.in. przeciwko Jackowi Kuroniowie i Karolowi Modzelewskiemu. Na jego zeznaniach i zeznaniach ustawionych przez niego kolegów z Instytutu Organizacji Przemysłu Maszynowego oparte było oskarżenie wielu osób o szkalowanie narodu polskiego. Wtedy zdemaskował się jako agent SB.
W "Gazecie Wyborczej" z 4 lipca 1991 ukazał się ogromny wywiad z B.Tejkowskim na dwu kolumnach pt. Żydzi są wszędzie, z wiadomym celem: maksymalnym nagłośnieniem, jaki to groźny antysemityzm pojawia się w Polsce. Krzysztof Wolicki napiętnował publikację wywiadu z Tejkowskim jako "Nieprzyzwoitość" ("GW" z 10 lipca 1991), pisząc: Publikując wywiad z Bolesławem Tejkowskim. ("GW" nr 154) złamaliście normy przyzwoitości obowiązujące w krajach o demokratycznej tradycji.
Od prezydentury do więzienia
Marzył o wyborach prezydenckich w 1995, 2000 i 2005, ale nie miał szans zebrać wymaganych 100 tys. podpisów popierających jego kandydaturę. W 2002 nieskutecznie ubiegał się o stanowisko prezydenta Stargardu Szczecińskiego. W 2006 roku połączył swoją Polską Wspólnotę Narodową z Stronnictwem Narodowym - OPN Bohdana Poręby i stanął na czele nowego ugrupowania Stronnictwo Narodowe - Polska Wspólnota Narodowa (SN - PWN). Polska Wspólnota Narodowe Bolesława Tejkowskiego słynie ze wspierania skinhead'ów i innych ruchów narodowo-nazistowskich.
Tejkowski był sądzony wielokrotnie za propagowanie antysemityzmu. Od 1991 roku przez kilka lat trwał proces karny Bolesława Tejkowskiego, który ten sprytny karierowicz próbował wykorzystać do nagłośnienia jego osoby. W październiku 1994 r. "za poniżanie osób narodowości żydowskiej, lżenie papieża Jana Pawła II i Episkopatu Polski", skazany został na rok więzienia, z zawieszeniem na 2 lata. Skazany w 1995 na osiem miesięcy więzienia w zawieszeniu na dwa lata za nawoływanie do waśni narodowych.
Smutny koniec Bolesława Tejkowskiego
17 listopada 2005 roku warszawski dodatek do "Gazety Wyborczej" "Stołeczna" zamieścił notatkę o sprawie sądowej Bolesława Tejkowskiego, który domaga się od państwa 467 tys. zł odszkodowania, ponieważ „Od 1977 roku nie ma stałej pracy i ma problemy z uzyskaniem emerytury. Źle wiodło mu się w życiu, bo krytykował PRL". „Dziwnym” zbiegiem okoliczności krytykowanie PRL przez Tejkowskiego było przemilczane przez władze, gdyż Bolesław Tejkowski jedynie udawał opozycjonistę, będąc de facto agentem SB. W czasie stanu wojennego trafił na jakiś czas do obozu internowania w więzieniu w Białołęce, by stworzyć mu opinię osoby represjonowanej przez reżim komunistyczny. Jest rzeczą zrozumiałą, że przez długie lat B. Tejkowski i jego partia byli finansowani z zasobów finansowych polskich, ale i rosyjskich służb specjalnych. Jego desperacka próba uzyskania odszkodowania od państwa wynika ze zmiany sytuacji politycznej, która wyklucza dalsze finansowanie go z tych źródeł.
Obecnie Bolesław (Bernard) Tejkowski szarpie się, żeby jakoś wypłynąć, podczepić się pod kogoś, znaleźć sponsora. Ma nadzieje, że jeszcze komuś zaimponuje jego kompletny brak zasad moralnych i sprzedajna dwulicowość dawanego agenta komunistycznych służb bezpieczeństwa. Próbuje podłączać się pod pikiety Związku Słowiańskiego i głosić swoją skrzywioną pro-rosyjską słowiańskość, ale nikt go już nie słucha i poważnie nie traktuje. Teraz Bolesław Tejkowski będzie klepał biedę, podobnie jak tysiące dawnych działaczy opozycji niepodległościowej i podziemnej "Solidarności", o których zapomniały elity PRL i Solidarności.
Bolesław Tejkowski pozostał już tylko nieszkodliwym staruszkiem z brudną przeszłością.